Dlaczego nie zapisuje niczego w notesie? Jaka była relacja pomiędzy Emmanuelle Seigner i Evą Green? Dlaczego woli pokazy w Polsce od wizyty w Cannes? Na te i inne pytania odpowiedział widzom Netia OFF CAMERA Roman Polański podczas uroczystej premiery "Prawdziwej historii".
- Czuję się tutaj jak w domu. W Cannes wszyscy czegoś ode mnie chcą – przyznał szczerze Roman Polański. Reżyser nie tylko zapowiedział film zgromadzonej w kinie Kijów.Centrum publiczności, ale po seansie, odpowiedział na pytania publiczności.
Główna bohaterka, grana przez Emmanuelle Seigner podczas pracy nad pisaniem książki lubiła wszystko zapisywać. Na pytanie o stosowanie takich praktyk, Roman Polański odpowiedział: - Wszystkie pomysły mam w głowie. W młodości miałem notes, w którym wszystko zapisywałem, ale teraz już go nie używam.
Polański uchylił także przed widzami nieco ze swojego warsztatu twórczego i podał tajemnicę dobrego suspensu w filmie. - Dużo rzeczy robię instynktownie. Wiele zdarzeń w scenariuszu z kolei jest takich, że każdy sam może uznać je za takie, które budują napięcie. W historii, w której występują dwie kobiety i jedna z drugą chce skończyć, to kiedy w filmie pojawia się propozycja zejścia do piwnicy, wszyscy domyślamy się, jak się to może skończyć.
W jego najnowszym filmie główne role zagrały Eva Green i wspomniana już Emmanuelle Seigner. Jak wyglądała współpraca między nimi? - Nigdy wcześniej nie robiłem filmu, w którym głównymi bohaterkami są dwie kobiety. Bałem się, mogą się pogryźć, ale to się nie wydarzyło. Panie znakomicie się dogadywały.
Na pytanie o ulubioną scenę, bez wahania opowiedział o tej, w którym Delphine (bohaterka grana przez Seigner), siedząc pod karuzelą dzwoni do swoich dzieci a jako powód współpracy z Alexandrem Desplatem, podał jego niesamowitą umiejętność wyczuwania filmu.
„Prawdziwa historia” jest ekranizacją książki Delphine de Vigan. Roman Polański podkreślał, że starał się oddać jak najpełniej jej fabułę. - Jestem wierny źródłom, które adaptuję. Mam uraz do filmów, które ekranizują książki, zwłaszcza moje ulubione. Dlaczego? Bo kiedy jako dziecko chodziłem do kina i za każdym razem odkrywałem, że do historii został dopisany jakiś bohater, albo zostało zmienione zakończenie, obiecałem sobie że w przyszłości sam nigdy tego nie zrobię.
Kinga Majchrzak
fot. Kamila Szatan