Image
Pani Basia

Pani Basia ma 62 lata, kocha kino nad życie i ma w sobie tak dużo energii, że mogłaby nią obdzielić co najmniej kilka osób. Przede wszystkim jednak, jak sama podkreśla, lubi pomagać innym i dlatego zdecydowała się na udział w naszym Festiwalu – jest najstarszą i prawdopodobnie najbardziej uśmiechniętą wolontariuszką Netia OFF CAMERA.

Która to już edycja?
– Na festiwalu jestem drugi raz. Zgłosiłam się tutaj w zeszłym roku i bardzo mi się spodobało. Teraz ponownie zaproszono mnie do współpracy, z czego się bardzo cieszę, bo myślałam, że się nie załapię (śmiech).

Dlaczego zdecydowała się Pani na udział w Festiwalu?
– Bo kocham kino, bez przerwy coś oglądam. Mam całą filmotekę w domu – chyba około trzech tysięcy tytułów. Wraz z mężem jesteśmy wielkimi fanami srebrnego ekranu.

Co najbardziej ceni sobie Pani w pracy tutaj?
– Mam możliwość obejrzenia filmów, których nie da się zobaczyć w telewizji ani w kinach. Poza tym urodziłam się i od lat mieszkam w Krakowie, dlatego wspieram po prostu swoje miasto. Kocham też ludzi, którzy tu przychodzą i pracują. Wszyscy są dla mnie bardzo mili. Mimo, że jestem najstarsza spośród wolontariuszy, znalazłam dużo znajomych (śmiech). Lubię przebywać w tak młodym, dynamicznym zespole, dodaje mi to dużo energii i sprawia wielką przyjemność. Nasz szef, pan Wojtek jest również fantastyczny. Wolontariat to super sprawa!

Na festiwalu pracuje Pani w Pałacu pod Baranami jako bileterka – to dość ciężkie zajęcie…
– Ciężkie? Ależ skąd! Poznaję mnóstwo osób i mogę przy okazji zobaczyć film. Czy może być coś lepszego? Nie ma tu przypadkowych ludzi, tylko ci, którzy się interesują kinem. Niektórzy przyjeżdżają aż z Warszawy!

A który z filmów z tegorocznego repertuaru spodobał się Pani najbardziej?
– „Rodziny się nie wybiera”. I powiem Pani, dlaczego. Mój mąż jest po Akademii Sztuk Pięknych, prowadzimy razem pracownię konserwacji mebli, a film opowiada o projektancie wnętrz. Żałuję natomiast, że nie zdążyłam obejrzeć żadnego polskiego tytułu. Nie wystarczyło czasu, bo prócz festiwalu trzeba jeszcze zająć się innymi obowiązkami. Od roku na przykład gotuję dla bezdomnych zupy, które potem rozdajemy na Plantach.

To bardzo budujące, że poświęca Pani swój czas tak wielu zajęciom, pasjom i pomocy innym.
– Ja już mam tyle lat, że powinnam się cieszyć tylko tym, co dzieje się w moim życiu. Ale staram się też myśleć o ludziach, którzy są wokół. Dlatego, póki jeszcze mogę, staram się wykorzystać swój czas i dzielić go z innymi. Jestem bardzo szczęśliwa, że dostałam taką szansę na festiwalu, bo zupełnie nie sądziłam, że ktokolwiek przyjmie mnie do grona wolontariuszy.

Skąd Pani czerpie tę godną pozazdroszczenia radość życia i chęć do działania?
– Od ludzi, z którymi przebywam. Proszę zobaczyć, ilu tutaj na festiwalu jest wspaniałych, pracowitych i sympatycznych młodych osób. Przy nich po prostu chce się żyć!

Rozumiem, że w takim razie widzimy się na Netia OFF CAMERA za rok?
– Z przyjemnością się stawię!

 

fot. Agnieszka Fiejka