Image
fot. kadr z serialu "Big little lies"

Choć Reese Witherspoon znamy głównie z ekspresyjnych ról aktorskich, okazuje się, że ostatnimi czasy rozpędu nabiera jej kariera producencka. Po sukcesie „Big Little Lies” aktorka zabiera się za kolejny potencjalny hit z kobietami w roli głównej.

 

,,Big Little Lies”, rozpisany na siedem odcinków serial, wyreżyserowany przez ulubieńca HBO, Jeana- Marca Vallee, stanowił punkt zwrotny w dotychczasowej ścieżce zawodowej Witherspoon. Po rozdaniu Emmy, z których aż osiem trafiło na konto produkcji, otrzymała bowiem liczne propozycje współpracy, otwierające drzwi do zakulisowego świata telewizji. Jak sama przyznaje w wywiadach, nie mogła wyobrazić sobie lepszego momentu dla tej transformacji, od lat trwając w permanentnym niezadowoleniu z propozycji ról, jakie otrzymywała w Hollywood. Po nagrodzonej Oscarem roli June Carter w „Spacerze po linie”, Witherspoon zapraszano raczej do komercyjnych projektów, z drobnymi wyjątkami w postaci epizodycznej roli u Paula Thomasa Andersona w ,,Wadzie ukrytej” (2014) i występu w niezależnej ,,Dzikiej drodze” (2014), od której rozpoczęła się jej współpraca z Jeanem - Marciem Vallee. Według Reese, za sukcesem ,,Big Little Lies” stał fakt rozpisania historii na złożone kobiece charaktery. ,,Ludzie poszukują tego rodzaju opowieści, skupiających się wokół postaci płci żeńskiej, które zawsze były w cieniu, a teraz w końcu światło pada na nie” - mówi. Stąd też następna produkcja, którą Witherspoon planuje wziąć na warsztat, również będzie oscylować wokół damskich bohaterek i zagadnienia kobiecej solidarności.

 

Historia, w przeciwieństwie do tej osadzonej w kalifornijskim Monterrey, cofa się wstecz, aż do lat sześćdziesiątych i trwającej właśnie wojny w Wietnamie. Kobiety wychowane w konserwatywnym duchu, na doskonałe „housewives”, zostają same w pustych domach, gdy ich mężowie - piloci - zostają wysłani na front. Wszystko zmienia się w momencie, w którym samoloty zostają zestrzelone, a małżonkowie trafiają do wietnamskiego więzienia na lata. Grupa kobiet jednoczy się we wspólnym celu, stając się obrończyniami praw człowieka, pacyfistkami, a nawet szpiegami w rozgrywce o życie swoich najbliższych. Projekt serialu, podobnie jak ,,Big Little Lies”, oparto na książce, jednak tym razem jest to nie powieść, a reportaż Heath Lee, zatytułowany „The League of Wives”.

 

Reese ma wyraźny pomysł na kształt swojej działalności producenckiej, za swoją misję uznając poszerzanie żeńskiego pola manewru w świecie telewizji, o czym wspomniała już przy odbiorze ubiegłorocznej nagrody Emmy, mówiąc o wadze czynienia kobiet głównymi bohaterkami własnych historii. Projekty sygnowane znakiem jej niedawno powstałej firmy producenckiej Hello Sunshine, charakteryzują się takim podejściem do narracji i licznymi inspiracjami książkowymi, co z kolei ma źródło w czytelniczej pasji samej aktorki. Oprócz drugiego sezonu ,,Big Little Lies”, który początkowo miał być serialem zamykającym się w siedmiu odcinkach, pod banderą Hello Sunshine powstaje seria dla Apple opowiadająca o pracownicach telewizji śniadaniowej i ,,Little Fires Everywhere”, kilkunastoodcinkowa ekranizacja bestsellerowej powieści utrzymanej w duchu kryminału. Do pierwszej wspomnianej produkcji aktorce udało się nawet zwerbować Meryl Streep, która w telewizyjnych formatach pojawia się niezwykle rzadko.

           

Magdalena Narewska

źródło: The New York Times