Image
fot. kadr z filmu "A star is born"

„A Star Is Born”, pierwszy film wyreżyserowany przez aktora Bradleya Coopera, będzie miał premierę podczas tegorocznego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Wygląda na to, że twórcy są pewni swojego dzieła i uważają je za czarnego konia oscarowego wyścigu. Historia pokazuje, że mogą mieć rację.

Wielu aktorów na przestrzeni lat decydowało się przejść na drugą stronę kamery i zająć się reżyserią filmową. Bywało, że był to dla nich jedynie krótki epizod, jak w przypadku Aleca Baldwina czy Gary’ego Oldmana, którzy ograniczyli się do realizacji jednego tylko tytułu. Niektórzy, na przykład Sean Penn, Ben Affleck czy George Clooney z powodzeniem łączą te dwie ścieżki kariery. Czasami jednak, reżyseria filmowa stawała się głównym zajęciem dotychczasowych aktorów – wystarczy wspomnieć chociażby Clinta Eastwooda czy Mela Gibsona. Trudno jeszcze dokładnie powiedzieć, w którą stronę zmierza Bradley Cooper, którego pierwszy film oczekuje właśnie na swoją premierę, oraz czy w jego przypadku mamy do czynienia z rodzącą się, reżyserską gwiazdą.

„A Star Is Born” to historia, którą słyszeliśmy nie raz: młoda, niepozorna dziewczyna z wielkim talentem, dzięki poznaniu odpowiednich ludzi trafia do przemysłu rozrywkowego by robić w nim światową karierę. Oprócz ponadprzeciętnych zdolności, nie bez znaczenia jest jej związek z przebrzmiałą gwiazdą, niegdyś będącą na szczycie, a obecnie zmagającą się z trudami utraty popularności. Hollywood wielokrotnie sięgało po podobny schemat, a tytuł „A Star Is Born” pojawiał się na kinowych ekranach już trzy razy, po raz pierwszy w 1937 roku. W głównych rolach wystąpili wówczas Janet Gaynor i Fredric March, a film został wyprodukowany przez legendarnego Davida O. Selznicka i wyreżyserowany przez Williama A. Wellmana. Historia powróciła do kin siedemnaście lat później i przeszła do legendy za sprawą niesamowitego występu Judy Garland – śpiewane przez nią piosenki takie jak „The Man That Got Away” do dzisiaj hipnotyzują i powodują dreszcze. Z rolą początkującej gwiazdy zmierzyła się także wielka Barbra Streisand występując w duecie z Krisem Kristoffersonem w wersji z 1976 roku.

 

„A Star Is Born” Bradleya Coopera także ma szansę przejść do legendy – jednak nie ze względu na podwójną rolę gwiazdy „Kac Vegas”, lecz występ muzycznej skandalistki Lady Gagi. To ona pracowała z aktorem nad piosenkami i ścieżką dźwiękową do filmu oraz wcieliła się w tytułową rolę. W aktorskim wydaniu piosenkarka przypomina samą siebie, obdarzoną niezwykłym talentem wokalnym Stefani Germanottę, odartą z aury skandalu i sukienek z surowego mięsa. Niewykluczone, że występ ten przyniesie jej najważniejsze filmowe nagrody, które będzie mogła postawić obok dotychczas zdobytych sześciu statuetek Grammy. Warto zaznaczyć, że wszystkie aktorki występujące w filmach znanych jako „Narodziny gwiazdy” były nominowane do Oscara, choć jedynie Barbra Streisand otrzymała statuetkę (i to w kategorii „Najlepsza piosenka”).

Najwyraźniej także producenci filmu liczą na deszcz (przede wszystkim oscarowych) nagród. „A Star Is Born” będzie miało premierę pod koniec sierpnia podczas Festiwalu w Wenecji i to również wtedy okaże się, czy film spełnia wszystkie obietnice, jakie składa w pełnym uroku, delikatnym zwiastunie. Choć dzieło Coopera nie bierze udziału w konkursie, to i tak będzie zmagało się o uwagę widzów z innymi gorącymi tytułami, takimi jak opowiadający o Neilu Armstrongu „First Man” Damiena Chazelle’a, który został niedawno ogłoszony filmem otwarcia Festiwalu. Jednak „A Star Is Born” przede wszystkim będzie intrygowało ukrytym w tytule pytaniem – kto jest tytułową gwiazdą, której (być może ponowne) narodziny właśnie obserwujemy?

Kaja Łuczyńska