Image
Ekipa filmu  „Gotowi na wszystko. Exterminator”

Choć wielu z nas polskie komedie kojarzą się nie najlepiej, Paweł Maślona i Michał Rogalski udowadniają, że ten gatunek ma w sobie ogromny potencjał. Dlaczego? O tym opowiadali podczas naszych festiwalowych spotkań z publicznością.

„Atak paniki”, reż. Paweł Maślona

W rewelacyjnie przyjętym „Ataku paniki” Paweł Maślona bierze na celownik najgłębiej skrywane ludzkie lęki i wrzuca swoich bohaterów w wir absurdalnych, ale dobrze znanych nam z codzienności wydarzeń. Monika (Magdalena Popławska) musi spotkać się ze swoim byłym (Grzegorz Damięcki) i formalnie zakończyć związek, Kamila (Aleksandra Pisula) robi wszystko, by pozbyć się nieznośnego towarzystwa swoich koleżanek z liceum, Andrzej (Artur Żmijewski) i Elżbieta (Dorota Segda) podróżują samolotem z dość nietypowym pasażerem (Nicolas Bro), Wiktoria (Julia Wyszyńska) zaczyna rodzić na własnym weselu, a Miłosz (Bartłomiej Kotschedoff) traci panowanie nad swoim wirtualnym imperium. Co łączy wszystkie te postaci? Każda z nich staje twarzą w twarz z życiową apokalipsą – a to nie wróży niczego dobrego, choć widzów miejscami bawi do łez. Paweł Maślona na spotkaniu z publicznością podkreślił, że w ten sposób chce dostarczać ludziom frajdy, ale też oswoić ich obawy. – Traumatyczne wydarzenia najlepiej obrócić w żart. Tylko humor może nas uratować – mówił reżyser. Podczas festiwalowego Q&A o pracy nad „Atakiem paniki” opowiadali także odtwórca jednej z głównych ról, Bartłomiej Kotschedoff, oraz producent, Jan Kwieciński. Członkowie ekipy przyznali, że początkowo film miał wyglądać zupełnie inaczej. – Pierwotny scenariusz opowiadał o kryzysie śmieciowym w Neapolu, ale ostatecznie zrobiliśmy całkiem nową historię osadzoną w polskich realiach – zaznaczył Kotschedoff. Widzowie zwrócili też uwagę na strukturalne podobieństwo debiutanckiego dzieła Maślony do obrazu Jerzego Skolimowskiego pt. „11 minut”. – Nic dziwnego. Oba filmy łączy Agnieszka Glińska, która odpowiadała za montaż i znakomicie radzi sobie z kinem wielowątkowym – podsumował reżyser i dodał, że realizacja filmu w takiej formule była dla niego dużym wyzwaniem i przyjemnością. Zawsze bowiem marzył o zrobieniu historii z udziałem wielu bohaterów.

 „Gotowi na wszystko. Exterminator”, reż. Michał Rogalski

„Exterminator” to niecodzienna komedia obrazująca wieloletnią, męską przyjaźń z małego miasteczka (Kochanowo). Główni bohaterowie: Marcyś (Paweł Domagała), Jaromir (Krzysztof Czeczot), Lizzy (Piotr Żurawski) oraz Makar (Piotr Rogucki), dzięki wsparciu pani burmistrz, dostają szansę reaktywowania zespołu sprzed 10 lat, grającego death metal. Ich powrót wiąże się jednak z wieloma kompromisami, a w tym – z  wystąpieniami na dożynkach, gdzie repertuar mocno odbiega od muzyki, jaką rzeczywiście chcieliby zaprezentować. Inspiracją do stworzenia filmu był spektakl teatralny, w którym również wystąpił Paweł Domagała. Dlaczego zdecydowano się przenieść go na wielki ekran? Producent podczas spotkania z widzami wyjaśnił kulisy powstawania produkcji. – Z mojej perspektywy, w pierwszej kolejności zetknąłem się ze scenariuszem, a dopiero potem, mając już koncept, by Michał Rogalski zajął się reżyserią, poszliśmy do teatru. Chcieliśmy zobaczyć, jaka emocja płynie z tej historii, gdy ogląda się ją na żywo. Wyniesione z niej wrażenia przypieczętowały naszą decyzję – powiedział aktor. Wśród publiczności pojawiły się pytania o wybór wykonywanych utworów. Reżyser potwierdził, że w tej kwestii natrafiali na pola minowe.– Zdawaliśmy sobie sprawę, że większość kawałków nie może zostać zaprezentowana w całości, bo film by tego nie wytrzymał. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że takie utwory jak „Kolorowe jarmarki” to jest absolutnie gwóźdź programu i musi zaistnieć w filmie. Mieliśmy również kilka piosenek, do których niestety nie udało się uzyskać praw – przyznał Rogalski.

Paulina Januszewska, Aleksandra Góra

Fot. Sebastian Krystian