Image
Kadr z filmu Retablo

Dzięki filmowym propozycjom Festiwalu Netia OFF CAMERA podczas tegorocznej majówki, widzowie mieli możliwość odbycia podróży dookoła świata nie wychodząc… z kina.

AMERYKA POŁUDNIOWA
Trudno wskazać jeden problem, szczególnie nurtujący południowoamerykańskich filmowców, których filmy wyświetlono na tegorocznym Netia OFF CAMERA - ich wspólnym mianownikiem jest na pewno społeczna wrażliwość. Nie boją się wytykać systemowi zepsucia i skorumpowania, a aparatowi policji - niewydolności.

Zwłaszcza Laura Mora Ortega, której ,,Killing Jesus” bazuje na osobistej historii. Jej film przekonuje, że w Kolumbii, po śmierci Escobara, niewiele się zmieniło - przestępczy światek nadal doskonale funkcjonuje, tyle że z mniejszą ostentacją. Za niewygodne poglądy można zginąć w biały dzień, pod własnymi drzwiami. W Medellin, gdzie rozgrywa się akcja, codziennie rejestruje się około dziesięciu morderstw - bohaterka musi wziąć sprawy we własne ręce, bo to pieniądze, których nie ma, przecierają drogę w każdej instytucji.

Podobnie jest w filmie Heitora Dhalii,  który został wyświetlony w ramach Pokazów Specjalnych. Tytułowa Serra Pelada to masyw górski w Amazonii, na który, po odkryciu złota, ściągnęły tysiące górników, by dorobić się fortuny. Gdzie pieniądze, tam walka o władzę - policja nie miesza się jednak w sprawy kopalni, a jeśli jednak, to tylko po to, by wzbogaceni na złocie gangsterzy sypnęli łapówką. W Serra Pelada wszystko jest na sprzedaż - łącznie z kobietami, które traktuje się jak przedmiot.

Do kultury macho dobiera się również Alvaro Delgado Aparicio, którego film, choć zupełnie różny, jest godnym następcą chilijskiej ,,Fantastycznej kobiety”. Akcję historii z nurtu LGBT umieszcza on w peruwiańskiej wiosce wychowanych w wierze chrześcijańskiej Indian Quechua, gdzie dla homoseksualizmu nie ma wybaczenia. Tym bardziej, że młodzi chłopcy od małego uczą się wzorców agresywnej męskości, która wyklucza wszelką odmienność.

A dla szerszej panoramy, argentyński ,,The Summit” proponuje podróż na szczyt - dosłownie i w przenośni - wraz z liderami politycznymi krajów Ameryki Południowej, by sprawdzić, kto nakręca trybiki tej źle naoliwionej maszyny, jaką jest skorumpowany system.

BLISKI WSCHÓD
Dzięki Festiwalowi Netia OFF CAMERA wschód stał się bliższy niż kiedykolwiek. Na kinowych ekranach mogliśmy podziwiać aż cztery produkcje z tego obszaru kulturowego.

Film „Montana”, to historia Efi, która przybywa po latach w swoje rodzinne strony. Odkrywając kolejne sekrety jakie skrywają jej bliscy, zaczyna zdawać sobie sprawę, jak mało ich zna. Stara się pokazać im szerszą perspektywę patrzenia na świat, której nauczyła się we Francji, by wpuścić do małomiasteczkowej, wręcz duszącej atmosfery wiatr, niosący zmiany na lepsze.

 „The Report on Sarah and Saleem” to, znana już w bliskowschodnim kinie, opowieść o kochankach z dwóch przeciwnych stron konfliktu izraelsko-palestyńskiego – zrealizowana w pięknych ujęciach walka o prawdę za wszelką cenę. „The Cakemaker”, pokazywany w ramach tegorocznej sekcji Working Class Hero, to koprodukcja niemiecko-izraelska mówiąca o słodyczach, miłości i poszukiwaniu swojego miejsca. Wśród produkcji zebranych w sekcji Sport to zdrowie? znajdziemy natomiast historię zespołu Beitar Jerozolima w filmie „Na zawsze czyści”.

Te filmowe propozycje pokazały, że na Bliskim Wschodzie kinematografia ma się coraz lepiej i dowodem na to niech będzie pierwszy od 35 lat pokaz kinowy w Arabii Saudyjskiej.

SKANDYNAWIA
Festiwalowa pocztówka z Norwegii zdecydowanie nie należy do przyjemnych. Film „Utoya – 22 lipca” to przerażający portret zamachu terrorystycznego sprzed siedmiu lat, który oprócz stolicy kraju objął także malowniczą wyspę Utoya i to właśnie tam przyjął najkrwawszą formę na zawsze odmieniając życie tysięcy osób. Produkcja Erika Poppe ani razu nie wspomina nazwiska zamachowca, a większość faktów prezentuje w lakonicznej formie białych napisów na czarnym tle. Jednak równocześnie w niezwykle sugestywny sposób, z niemal dokumentalną dokładnością, odtwarza nastrój i charakter owych traumatyzujących 72 minut. Poprzez pełną niezwykłych zabiegów pracę kamery, znajdujemy się wraz z bohaterami w samym środku wyspowego lasu, czujemy się zagrożeni, zaszczuci i bezsilni. Z nadzieją oczekujemy pomocy, która być może nigdy nie nadejdzie.

Podróżując po filmowej Skandynawii, trafiamy też do Danii za sprawą filmu „Uwodziciel”. Pobyt w tym kraju nie jest już związany z tak skrajnym niebezpieczeństwem, ale także bywa trudny i ryzykowny. Przekonuje się o tym pochodzący z Iranu tytułowy bohater, próbujący za wszelką cenę pozostać na dostatnim Zachodzie. W tym celu nie cofnie się przed niczym – nawet uwodzeniem samotnych Dunek i nawiązywaniem pełnych pasji romansów. Sercowe rozterki bohatera mimo szeregu zabawnych sytuacji, posiadają jednak tragiczny rys. Jego nostalgiczne spojrzenie wyraża nieustanną tęsknotę za pozostawionymi w ojczyźnie bliskimi, a kolejne związki przynoszą niespodziewane konsekwencje, w których Eros splata się w miłosnym uścisku z Tanatosem.

USA
Amerykańskie kino kojarzy się z westernem, Tarantino i blockbusterami. Jak ogromny ten kraj, tak zróżnicowana jest tematyka filmów realizowanych na Kontynencie. Na przekór, festiwalowa mapa kina proponuje słowa: nonszalancja i odwaga, charakteryzujące produkcje o paszporcie zza Oceanu.  Bezkompromisowa krytyka współczesnej burżuazji, rozgrywająca się w podziemiach Nowego Yorku, w niedosłowny sposób, zderza się z prozą życia młodych emigrantek w „Najlepsza z Wysp”, przewrotnie zadając pytanie o to, czy Ameryka Północna, faktycznie, jest najlepsza. Tao Ruspoli w swoim dokumencie o tytule „Monogamish” stawia śmiałą tezę dotyczącą naturalnych predyspozycji człowieka do poli lub monogamii. Z kolei wyważony „Love After Love” Russella Harbaugha to nostalgiczna opowieść, w lirycznej oprawie, o żałobie i miłości, przemijaniu i narodzinach. Reżyserski debiut Shaz Bennett „Alaska Is a Drug” zabiera widzów do mikrokosmosu konserwatywnej części USA, gdzie pierwsze skrzypce zagra Leo, który marzy o karierze drag queen. Produkcja to piękna lekcja empatii oraz akceptacji odmienności, które wciąż powracają, niczym refren, w filmach ze Stanów.

WIELKA BRYTANIA
Tegoroczne filmy ze Zjednoczonego Królestwa zaskakuje swoją różnorodnością. Bowiem z jednej strony możemy oglądać kino mroczne, w którym rzeczywistość miesza się z fantazjami głównej bohaterki („Kissing Candice” w reżyserii Aoife McArdle) czy trzymający w napięciu do ostatniej chwili film „Pod ciemnymi gwiazdami” Michaela Pearce’a. Z drugiej strony możemy, przemierzając ulicę Londynu trafić do Soho, by zobaczyć w jaki sposób lokalni artyści walczą o miejsce, w którym nie muszą nikogo udawać i uprawiać sztukę, jaka im się podoba („Bitwa o Soho” Aro Korola). Z kolei „Piękny kraj” Francisa Lee pokazuje historię miłości, która nie miała się zdarzyć, ale jednak pojawiła się, by dać widzowi do zrozumienia, że najwyższa pora pozbyć się uprzedzeń.

Kaja Łuczyńska, Magdalena Narewska, Zofia Wierzcholska, Kinga Majchrzak