Nie ma większego znaczenia, czy grana przez nich muzyka to połączenie soulu i rapu czy siła gitarowych riffów. Większość z nich rzewnie płakała podczas seansów „Króla Lwa” i dobrze orientuje się w najnowszych produkcjach serialowych.
Specjalnie dla Was zadaliśmy artystom tegorocznej OFF SCENY kilka pytań o ich filmowo-muzyczne gusta. Okazuje się, że każdy zespół można by przekształcić w małe dyskusyjne kluby filmowe - muzycy z ożywieniem opowiadali nam o filmowych fascynacjach, ulubionych ścieżkach dźwiękowych i swych ostatnich seansach.
Ulubiony soundtrack
Mateusz Suchecki z Tumbling Walls najbardziej ceni ścieżkę dźwiękową z „Broken Flowers” (reż. J. Jarmusch, 2005), „Drive” (reż. Nicolas W. Refn, 2011) i „Truposza” (reż. J. Jarmusch, 1995). Z nowszych produkcji bardzo dobrze wspomina „Baby Driver” w reżyserii Edgara Wrighta (2017). Dla brytyjskiego zespołu Home$lice ulubionymi ścieżkami dźwiękowymi są te pojawiające się w „Barry Lyndonie” Stanleya Kubricka oraz „Amelii” Jeana Pierre-Jeauneta. City of the Sun rozkochują się natomiast w dźwiękach soundtracku „Pozostawionych” oraz „Władcy pierścieni”.
Według Karoliny z So Flow najpiękniejszą ścieżkę dźwiękową skomponowano do filmu Jane Campion „Fortepian” z 1993 roku. Autorem muzyki jest Michael Nyman. — Płyta była u mnie w domu od dawien dawna, mieli ją moi rodzice, bardzo lubię do niej wracać. Razem z Mateuszem doceniają także warstwę muzyczną filmu „Shaft” (reż. J. Singleton, 2000).
Ciekawe brzmienia zostały ich zdaniem również wykorzystane w serii „Afrosamuraj” (2007) — Organiczny, brudny soundtrack stworzył hip-hopowy producent RZA — dorzuca Mateusz. Zdaniem Simona z Lazy Habits świetny soundtrack dopełnia film „Forrest Gump”, pełen dobrego soulu i rockowych klasyków Jimmy’ego Hendrixa. James uwielbia natomiast ścieżkę dźwiękową filmu „Drive”.
Ulubiony film lub serial
Członkowie Home$lice uwielbiają całą twórczość Kubricka (szczególnym sentymentem darzą „Lśnienie”), są również fanami realizacji Charliego Kauffmana. Z serialowych pozycji przede wszystkim wspominają „The Wire”, „Breaking Bad” oraz najnowszy sezon „Black Mirror”. Wokalista Tumbling Walls to oddany fan filmów Refna (ale liczy na poprawę warstwy scenariuszowej jego realizacji) oraz Jima Jarmuscha (najbardziej ceni wspomniane już „Broken Flowers”). Jednym z ulubionych filmów City of the Sun jest „Lock, Stock and Two Smoking Barrels (reż. Guy Ritchie, 1998), głównie ze względu na szalone plot twisty i oryginalne zakończenie.
Na pytanie skierowane do So Flow o ulubiony film, bez chwili wahania odpowiada Mateusz — To „Kontrolerzy”, film węgierskiej produkcji (reż. N. Antal, 2003 – przyp. red.), który mógłbym oglądać bez końca. Przedstawia historię w której główny bohater, uwięziony w metrze, zmaga się z własnymi demonami. Ten film jest dla mnie szczególnie ciekawy, bo za każdym razem odkrywam w nim coś nowego — zaznacza Mateusz.
Karolinie trudniej wytypować tylko jedno dzieło, jej obecny faworyt to „Zakochany bez pamięci” (reż. M. Gondry, 2004), ze względu na poruszającą piosenkę, którą usłyszała niedawno przypadkiem, co przypomniało jej wzruszające momenty filmu. Zachwyciła ją również japońskiej produkcji animacja „Spirited away” (reż. H. Miyazaki, 2001) — To są rzeczy, które lubię, surrealistyczne i odjechane.
Dla Jamesa z Lazy Habits najważniejszym filmem jest „The Receptionist” (reż. J. Lu, 2016). — Film odegrał w moim życiu ważną rolę, ponieważ był to pierwszy film, w którego tworzenie byłem zaangażowany. Porusza problem imigrantów w Londynie, opowiadając historię młodej recepcjonistki nielegalnie zatrudnionej w salonie masażu oraz jej towarzyszek w pracy — wyjaśnia James.
Film lub gatunek filmowy, którego reżyserią chcieliby się zająć
Mateusz z Tumbling Walls był swego czasu ujęty ciekawym podejściem Refna do rynku narkotykowego (trylogia „Pusher”) – podobają mu się kreacje bossów narkotykowych, przedstawiające ludzi niepozbawionych pragnień, emocji i lęków. W takim klimacie chciałby utrzymać on swój film. City of the Sun chętnie wyreżyserowałoby filmy o mafii lub komedie kryminalne. Gdyby grupa So Flow miała wyreżyserować swój własny film, z pewnością byłaby to mieszanka wielu gatunków. Dla jednych przybrałaby formę komedii w stylu Woody’ego Allena, dla innych thrillera czy też filmu akcji niczym “Rambo”. Karolina i Mateusz najpewniej wybraliby dramat psychologiczny.
Simon z Lazy Habits najchętniej wyreżyserowały film akcji, z dużą ilością eksplozji. Ross udokumentowałby życie muzyka. Z kolei film Jamesa mógłby posiadać wyszukaną formę: opierałby się na dialogu, sceneria ograniczałaby się do jednej lub dwóch lokalizacji.
Ostatnio widziany film
Na Home$lice duże wrażenie wywarła ostatnio obejrzana „Anihilacja” w reżyserii Alexa Garlanda – porwał ich nieoczywisty gatunek sci-fi i dający do myślenia scenariusz. Tumbling Walls oglądało ostatnio „Straszną kobietę” (reż. Ch. Tafdrup) w ramach sekcji „dachowania” tegorocznego festiwalu Netia OFF CAMERA. City of the Sun oglądało podczas podróży do Polski „Kształt wody” – spodobała im się baśniowa konwencja oscarowej realizacji del Toro.
Czy płaczą podczas seansów
Większość zespołów jako wspomnienie silnych wzruszeń wskazało oczywiście śmierć (przepraszamy za spoilery) Mufasy w „Królu Lwie”. Tumbling Walls uroniło także łezkę na „Dalmatyńczykach”. City of the Sun określiło siebie ogólnie jako płaczliwe wobec wzruszających produkcji towarzystwo…
Ania Bruzgielewicz, Iwo Garstecki, Patrycja Zagaja
fot. Sebastian Krystian