Image
AGNIESZKA FIEJKA

Ile tak naprawdę stopni było na planie “Zgody” i jak w zimie stworzyć lato? Dlaczego Maciej Sobieszczański wraca do raz już obejrzanych filmów? Z kim na kawę poszedłby Jakub Gierszał czy Julian Świeżewski? Przepytujemy ekipę “Zgody”!


MACIEJ SOBIESZCZAŃSKI

1. Z kim chciałbyś pójść na kawę? 
Z Jimem Jarmuschem

2. Film, do którego wracasz?
Co jakiś czas wracam do różnych filmów – ostatnio z wielkim upodobaniem do „Blade Runnera”. Towarzyszył mi przez ostatnie 4 miesiące, oglądam go, i oglądam, i nie mogę się naoglądać! Lubię wracać do filmów wybitnych - sprawdzać w jakim są stanie i zobaczyć, w jakim ja jestem miejscu wobec tego, co mi dał ten seans 10 czy 15 lat temu, a co mi daje dzisiaj. To jest pewna magia arcydzieł, które oglądamy zawsze na nowo - one stoją w miejscu, ale my się zmieniamy.

3. Największa wpadka na planie?
Podczas kręcenia „Zgody” namówiliśmy dwóch statystów - a było chyba minus sto stopni - żeby się rozebrali i udawali trupy zakopane w ziemi. Polewaliśmy ich zimną wodą, a całe ujęcie trwało około dziesięciu minut. My tam staliśmy w kurtkach potrójnie ocieplanych, natomiast tych dwóch nieszczęśników nie dało się w ogóle sfotografować - tak im mięśnie latały, że widać było, że żyją. Dlatego ostatecznie nie mogliśmy ich użyć jako trupy, a byli naprawdę chudzi i wyglądali na dość wykończonych. Mój operator próbował wycisnąć to ujęcie do końca, ale ja po pięciu minutach patrzenia na te rozdygotane ciała powiedziałem „dość”, czym oczywiście doprowadziłem go do furii. Nie byłem jednak w stanie męczyć tych ludzi, mimo że strasznie nam zależało na tej scenie. W końcu zamieniliśmy ich na kukły.

4. Gatunek, który Cię kręci?
Najchętniej zmiksowałbym wszystko i zobaczył, co z tego wyjdzie. Nie mam takiego jednego gatunku, w który bym strzelał, bo po prostu nie istnieje coś takiego w moim myśleniu.

5. Jakie masz rytuały przed wejściem na plan?
Kiedy zbliża się plan, staram się oczyścić umysł ze wszystkiego, co nie jest moje. Przestaję więc oglądać cudze filmy, przestaję czytać książki czy poezje, właściwie oglądam tylko zdjęcia dobrych fotografów albo obrazy. To konieczny rytuał – wszystko, co może mi zaburzyć mój świat czy sposób myślenia, musi odejść na bok. Nie chodzę natomiast na żadną siłkę, chociaż by się przydało, bo nasze plany są naprawdę ciężkie. Mam kolegów, którzy trzy miesiące przed rozpoczęciem zdjęć, robią zaprawę fizyczną, aby przetrwać tę ciężką sytuację, jaką jest kręcenie filmu.


JAKUB GIERSZAŁ

1. Z kim chciałbyś pójść na kawę? 
Z Marlonem Brando

2. Film, do którego wracasz?
Siłą rzeczy, co roku wracam do „Kevina samego w domu” i „Szklanej pułapki”. W tym też jest pewna magia – świąt.

3. Największa wpadka na planie?
Kiedyś wszedłem do kampera na planie, gdzie zostawiłem mój plecak. Siedział tam dziad z piwem - bałem się, że weźmie mi rzeczy z tego plecaka. Powiedziałem „dzień dobry”, wziąłem ten plecak i szybko wyszedłem. Potem się okazało, że to była legenda kina polskiego – ale bez nazwisk.

4. Gatunek, który Cię kręci?
Dramat-musical- horror, z elementami komedii (śmiech)

5. Jakie masz rytuały przed wejściem na plan?
Nie mam, naprawdę.


JULIAN ŚWIEŻEWSKI

1. Z kim chciałbyś pójść na kawę? 
Z Jeanem-Lukiem Godardem

2. Film, do którego wracasz?
Jeśli mam być szczery, to nie wracam do filmów. Chyba tylko dwa w życiu widziałem więcej niż raz, jakie – może powiem za rok.

3. Największa wpadka na planie?
Prawie udusiłem partnera na planie, trzeba było przerwać scenę. Rozwaliłem też w „Zgodzie” drzwi po drugim dublu, kiedy mój bohater wybiegał po leki.

4. Gatunek, którego chciałbyś spróbować?
Za trudne

5. Jakie masz rytuały przed wejściem na plan?
Zaczynam więcej palić, to na pewno.


Jan Kapturkiewicz, Julia Smoleń, Monika Żelazko


fot. Agnieszka Fiejka