Trzeci film w reżyserskim dorobku Santiago Mitre można by określić jako połączenie dramatu politycznego oraz thrillera. I choć jego akcja rozgrywa się w Ameryce Południowej, pewne wzory czy sposoby zachowania powtarzają się pewnie pod każdą długością i szerokością geograficzną. Bohaterem Spotkanie na szczycie jest świeżo zaprzysiężony prezydent Argentyny, którego jak na razie nie można jeszcze nazwać politycznym wygą. Sam określa się jako człowiek ludu, ale paradoksalnie najlepiej czuje się, zachowując bezpieczny dystans do swoich wyborców. Hernan od razu rzucony został na głęboką wodę, bowiem na jego barkach spoczywa poprowadzenie dorocznego szczytu, na którym spotykają się głowy państw Ameryki Łacińskiej. Celem oczywiście jest wzajemna kooperacja i wypracowanie wspólnej polityki związanej tym razem z handlem ropą naftową. Sprawy szybko przestają iść po myśli bohatera. Nie tylko z uwagi na napiętą atmosferęna tytułowym szczycie, podburzaną dodatkowo przez kolejnych prezydentów, ale i sytuację rodzinną, która skutkowaćmoże dużym skandalem. Mitre bardzo szczegółowo opisuje rzeczywistość, tych, którzy za nas decydują, demaskując tworzące się po cichu koalicje czy brudne zakulisowe rozgrywki. Ciekawa refleksja na temat współczesnej polityki, związanej z nią korupcji i samotności, jaka jest związana z piastowaniem urzędu prezydenta.