Image
fot. kadr z filmu

Już kilka fal kontrowersji przebiegło przez świat w związku z kolejnymi doniesieniami o najnowszym filmie Quentina Tarantino. Tymczasem, naczelny prowokator Hollywood spokojnie kompletował obsadę, tworząc skazaną na sukces mieszankę najdroższych i zupełnie nieznanych w Fabryce Snów twarzy. Rezultat - Waltza co prawda nie ma, jest za to i Pitt, i DiCaprio, Robbie, Dunham i - niezwykle trafnie dobrany - polski Polański.

 

Wraz z pierwszymi fotosami z planu, w sieci pojawiły się głosy podważające sens powstania filmu, którego osią jest morderstwo ciężarnej żony Romana Polańskiego i przyjaciół towarzyszących jej w willi na Cielo Drive, przez sektę Charlesa Mansona. Nie brak jednak i entuzjastów pomysłu - w końcu, powracający po czteroletniej przerwie twórca, zamierza w swoim najnowszym filmie zaserwować hołd kontrkulturowej eksplozji, która uformowała takie Hollywood, jakie wciągnęło go w wir filmowej przygody, zwieńczonej reżyserską karierą. Niemniej jednak, do tej pory powstało już co najmniej kilka filmów dokumentujących lub inspirowanych tym brutalnym morderstwem, które położyło się cieniem na epoce dzieci kwiatów. A że zbliża się pięćdziesięcioletnia rocznica tragicznego wydarzenia - jej data pokrywa się zresztą z przewidywaną premierą ,,Once upon a time in Hollywood” - szykuje się nie jeden projekt powiązany z Tate i sektą Mansona, a kilka. Oprócz tarantinowskiej wariacji, powstaje bowiem także ,,Charlie says” - film o trzech kobietach, skazanych na śmierć za udział w morderstwie pod wodzą Mansona i operujący raczej tanią sensacją horror ,,The haunting of Sharon Tate”. Z kolei ,,Tate” z Kate Bosworth w roli głównej to biopic, skupiający się na życiu, a nie śmierci gwiazdy. Pochwala to siostra Sharon - Debra, wyróżniając projekt jako ,,opowiadający jej historię jako kobiety, z pominięciem morderstw”.

 

U Tarantino, jak już wiemy z doniesień prasowych, autentyczne wydarzenia zostaną fabularnie splecione z fikcyjną opowieścią o sąsiedzie Tate, eks gwieździe serii westernów Ricku Daltonie ( w tej roli Di Caprio) i jego długoletnim dublerze Cliffie Booth (Pitt), którzy usiłują przetrwać w świecie Hollywoodu, w niczym nie przypominającego tego zastanego przez nich przed dekadą. Sam reżyser deklaruje, że wojaże duetu (zdaje się, jego ulubionej konfiguracji) wśród rozentuzjazmowanych hipisowską gorączką Hollywood Hills, bardziej niż jego ostatnie filmy będą przywodzić na myśl ,,Pulp Fiction”. Obsadę otwiera nazwisko Margot Robbie w roli Sharon Tate. Oprócz niej, w filmie wystąpi Al Pacino, Dakota Fanning, Emilie Hirsch, Tim Roth, Michael Madsen, Keith Jefferson i Lena Dunham. Charlesa Mansona odegra Australijczyk Damon Herriman, a Polańskiego - ta informacja zdążyła już obiec polskie media - dotychczas znany z ról drugoplanowych Rafał Zawierucha. Przyjaciela Polańskiego, Wojciecha Frykowskiego, zagra Rosjanin Costa Ronin znany z serialu "Zawód: Amerykanin". Choć litania gwiazd jest długa, możemy podejrzewać, że to nie koniec nazwisk.

 

Intertekstualne nawiązania - wiadomo nie od dziś - są specjalnością reżysera, rozsmakowanego w kinie drogi i nie stroniącym od kiczu nurcie „Blaxploitation”. Jednak pastiszowa forma, na którą zapewne się zdecyduje, w połączeniu z zamierzeniem złożenia hołdu, niekoniecznie musi się udać - wystarczy wspomnieć choćby braci Coen i ich przerysowaną, kulejącą narracyjnie opowiastkę o złotej epoce Hollywood w ,,Ave Cezar” (2016). Miejmy nadzieję, że tym razem Tarantino odważy się na odejście od utartych klisz, w które przerodziły się początkowo innowacyjne zabiegi, nadające jego kinu autorski sznyt.

 

Magdalena Narewska

 

źródło: deadline.com