Image
Wojciech Smarzowski

Wojciech Smarzowski to mistrz kalania własnego gniazda, którego ulubionym zajęciem od samego początku było wsadzanie kija w mrowisko. Tym razem oko jego kamery rozewrze parafialne podwoje i zajrzy przez okno zakrystii, a może nawet i pod sutanny księżom. Znamy tytuł i nowe szczegóły następnego filmu wybitnego twórcy!

Wydaje się, że dla tego reżysera nie istnieją tematy tabu lub zwyczajnie trudne – a przynajmniej chyba nie ma takich, których nie odważyłby się podjąć. W „Weselu” (2004) i „Domie złym” (2009) obnażał obłudę polskiego domu i zaglądał pod dywan utkany z rodzinnych patologii. O zepsuciu środowiska służb porządkowych opowiadał z kolei w „Drogówce” (2012), a w „Pod Mocnym Aniołem” (2014) diagnozował alkoholową degrengoladę narodu. W „Róży” (2011) rozliczał nasz kraj z wojenną przeszłością, w „Wołyniu” (2016) zaś przeprowadzał drobiazgową wiwisekcję okrutnej natury ludzkiej na tle rzezi. Na kolejne tytuły spod jego ręki po prostu się czeka. Kontrowersje wokół nich długo nie cichną i pomimo zapewne sporej grupy oponentów, Smarzowskiego niezmiennie docenia tak liczna widownia, jak i krytycy.

Na trwającym właśnie nad polskim morzem 45. Forum Wokół Kina zaprezentowano fragmenty powstającej produkcji. Wcześniej film nie miał żadnego tytułu roboczego – funkcjonował jedynie pod niewiele mówiącą nazwą „3”. Smarzowski upodobał sobie dla swoich dzieł krótkie i zwięzłe tytuły, które jednak nigdy nie były symbolami. Dziś już wiadomo, że na jesieni do kin wejdzie „Kler”. Bohaterami filmu mają być trzej duchowni, a fabuła ma krażyć wokół największych grzechów współczesnego Kościoła, w tym pedofilii i malwersacji finansowych. Swoistą rozgrzewką dla pełnometrażowej produkcji była zapewne mroczna etiuda „Ksiądz” (2017). Opowiada ona jedną noc z życia tytułowego kapłana, który po stłuczce samochodowej jest zmuszony znaleźć nocleg w przydrożnym hotelu. Nieco surrealistyczny, a jednocześnie nadzwyczaj dosadny w swej brutalności trip po odmętach własnej świadomości, doprowadzi bohatera Arkadiusza Jakubika na skraj jego duszy, nie pozwalając mu przy tym opuścić ciała.

„Nie ma ani w mediach, ani w klerze potrzeby oczyszczenia się. No i najważniejsze: są ofiary, nimi się trzeba zająć. To jest coś, co mnie uwiera, co mnie boli. I co pewnie znajdzie odbicie w moich kolejnych filmach. Bo nie ma u mnie na to zgody”. Te słowa reżysera nie pozostawiają wątpliwości, że po ”Klerze” możemy spodziewać się przede wszystkim bezkompromisowego sądu (ostatecznego) środowiska katolickiego oraz wyrazistych, mocnych scen, do których Smarzowski zdążył nas już w swoim kinie przyzwyczaić. Jednym z członków komisji eksperckiej PISF rekomendującej powstanie filmu był sam Krzysztof Zanussi. W wywiadzie tak mówił o swojej decyzji: „Podstawowym, przesądzającym dla mnie argumentem był fakt, że to bardzo wybitny twórca. Wybitni twórcy mają większe prawo głosu niż niewybitni. Autor tego wściekle antykościelnego scenariusza rozumie Kościół tylko w ziemskim wymiarze, ale wytyka mu potwierdzone grzechy. Tam nie ma żadnych wymysłów, sam rozpoznaję pokazanych w nim duchownych. Jeżeli reżyser zrobi to tendencyjnie i źle, Kościół na tym nic nie straci. Natomiast jeśli zrobi to prawdziwie, wyjdzie to Kościołowi na dobre. W naszej rzeczywistości ciągle brakuje odwagi, żeby złe rzeczy w Kościele otwarcie nazywać po imieniu. Zagłosowałem na ten film nie ze względu na to, że jestem liberałem i że w sztuce wszystko wolno. Zrobiłem to, bo wierzę, że spowodowany nim wstrząs może Kościołowi wyjść na zdrowie.”

Na ekranie zobaczymy uznanych aktorów, od lat występujących u Smarzowskiego - między innymi: Roberta Więckiewicza, Arkadiusza Jakubika, Jacka Braciaka, Izę Kunę, Iwonę Bielską, a także samego Janusza Gajosa, który stanowi nowe nazwisko w szeregach stałej ekipy.

Premiera „Kleru” zapowiadana jest na 28 września tego roku.

Monika Żelazko