Image
Wybór przede wszystkim - Kino Bez Barier

Dla większości z nas to oczywistość - chcąc zobaczyć film, po prostu wybieramy najdogodniejszą godzinę seansu. Jednak nie wszyscy mają szansę na równą swobodę - zwłaszcza osoby z niepełnosprawnością wzroku i słuchu. Kina pamiętają o nich rzadko, dlatego, także i podczas trwania 11.Netia OFF CAMERA, Fundacja Kultura Bez Barier wychodzi naprzeciw ich potrzebom.

Pierwsze zaskoczenie - seans ,,bez barier”, podczas którego wyświetlane są ,,Dzikie Róże” Anny Jadowskiej, nie różni się w dużym stopniu od tych przeznaczonych dla "pełnosprawnego" widza. A to dlatego, że ścieżka audiodeskryptywna, nie jest, jak w telewizji, wbudowana w film osoby niewidome lub słabowidzące otrzymują, wraz ze słuchawkami, przyrząd do jej odsłuchu. Z kolei na ekranie pojawiają się napisy - od tych tradycyjnych odróżniające się wielością kolorów, które przypisują wersy bohaterom, a także obecnością wyrazów dźwiękonaśladowczych.

By w pełni zrozumieć potencjał techniki, która umożliwia widzom niewidomym ,,zobaczenie filmu”, warto zamknąć oczy. Audiodeskrypcja ma zastąpić obraz; dlatego, opisując gesty i mimikę aktorów, otoczenie w którym się znajdują czy kostiumy, unika sugestywnych określeń, ograniczając się do zwięzłej, acz pobudzającej wyobraźnię słownej ekspozycji, pozostawiającej odbiorcy przestrzeń do samodzielnej interpretacji.

W poseansowej rozmowie, Anna Żórawska, prezes zarządu Fundacji Kultura Bez Barier, przybliża problemy polskiej audiodeskrypcji i objaśnia cele fundacji.

Magdalena Narewska: To już kolejny rok współpracy Fundacji Kultura Bez Barier z Netia OFF CAMERA. Czy organizujecie regularne pokazy również poza festiwalem?
Anna Żórawska: Nasza fundacja od 2012 regularnie organizuje comiesięczne pokazy w Warszawie. Obecnie realizujemy duży projekt w stolicy, który umożliwi nam zaprezentowanie aż szesnastu tytułów w wersji bez barier - czyli takiej, jak na dzisiejszym seansie, a więc z napisami dla niesłyszących i z audiodeskrypcją. Zapewniamy również pętlę indukcyjną dla osób korzystających z aparatów słuchowych. Dodatkowo do pokazów dla dzieci, dla których język polski jest językiem obcym, dołączamy również tłumaczenie na polski język migowy. Regularne pokazy pojawiają się tam, gdzie fundacje - a więc w Warszawie, gdzie działamy my i we Wrocławiu, gdzie pokazy organizuje ,,Katarynka”, z którą zresztą wymieniamy się filmami.

Tak naprawdę w seansie z audiodeskrypcją może uczestniczyć każdy. Co jest więc powodem ich niedoboru w kinach?
Jest ich kilka. Po pierwsze - brak świadomości, po drugie - brak wrażliwości. Samo zdobycie tytułów jest trudne, ponieważ producenci i dystrybutorzy myślą w kategoriach biznesowych; niestety, brak w polskim środowisku filmowym misji. Po trzecie - koszty. Co prawda PISF, jeśli film dotowany jest z jego środków, wymaga, by stworzono do niego napisy dla niesłyszących, ale niestety, nie ma narzędzi, by to monitorować; w związku z tym nadal pojawiają się filmy bez audiodeskrypcji i napisów. Ostatni powód to brak wyposażenia kin w technologię, pozwalającą widzom na wzięcie udziału w pokazach bez barier. A ona jest ważna, bo pozwala każdemu komfortowo oglądać- z takich seansów mogą korzystać osoby niewidome, niesłyszące, ale i seniorzy, czy nawet obcokrajowcy, uczący się języka polskiego. Zdarza się, że dystrybutorzy ,,na sztywno” miksują audiodeskrypcję ze ścieżką audialną - nasz schemat działania polega z kolei raczej na zapewnianiu tej technologii. Kina nią nie dysponują, ponieważ jest to koszt, który się nie zwraca. Często takie seanse odbywają się w absurdalnych godzinach przedpołudniowych - pomijany jest fakt, że większość tych osób jest również aktywnych zawodowo i chciałyby uczestniczyć w nich w takich porach, jak każdy inny widz - po pracy, z przyjaciółmi.

Czy dystrybutorom i producentom zdarza się wychodzić z inicjatywą?
Z dzisiejszej perspektywy, dziewięćdziesiąt dziewięć procent dostępnych materiałów powstaje z inicjatywy organizacji pozarządowych. Są dystrybutorzy, którzy współpracują już z naszą fundacją - tym udostępniamy wykonaną audiodeskrypcję, pilnując by trafiła choćby na wydania DVD i Blue Ray. Ale niestety, odnoszę wrażenie, że problem, zamiast się rozwiązywać, pogłębia się - mało kto ma czas i wrażliwość, by myśleć o tej specyficznej grupie widzów.

A można inaczej - na przykład w  Wielkiej Brytanii, mimo braku prawnych regulacji, w audiodeskrypcję jest zaopatrywanych osiemdziesiąt do stu procent filmów, trafiających na wielki ekran.
Tak, to przykład zupełnie odmiennego myślenia - tam jest to regularną opcją. My też dążymy do tego, by ją upowszechnić i organizować takie pokazy, na które może przyjść każdy, mając możliwość wyboru.

Rozmawiała Magdalena Narewska