Image
fot. steve carell

Stacja Comedy Central od lat dowodzi, że komedia – szczególnie w swojej satyrycznej odsłonie – jest nie tylko formą czysto rozrywkową, ale staje się także narzędziem opowiadania o rzeczywistości i obnażania jej absurdów. Najlepszym tego przykładem jest kultowy już program „The Daily Show”, którego gospodarz (aktualnie Trevor Noah) od poniedziałku do czwartku w krzywym zwierciadle prezentuje bieżące wydarzania ze świata polityki, sportu, pop-kultury i show-businessu. Pierwszy host znanego late-show, Jon Stewart, wyjściowy pomysł postanowił przenieść na duży ekran...

 

Przeprowadzone kilka lat temu w amerykańskim społeczeństwie badania dowiodły, że „The Daily Show” dla wielu Amerykanów jest podstawowym źródłem informacji, często uważanym zresztą za bardziej rzetelne od tego, co proponują stacje mainstreamowe z obu politycznych skrzydeł. Chociaż ufność, jaką widzowie obdarzają program w gruncie rzeczy rozrywkowy, może początkowo wydać się niepokojąca, wystarczy zobaczyć jeden odcinek, by przekonać się, że twórcy nie tyle wytwarzają alternatywną rzeczywistość czy kontr-historię, ile dopisują swoje, często trafne i błyskotliwe, komentarze do rzeczywistego „tu i teraz”. Kiedy Jon Stewart zwalniał fotel prowadzącego, tłumaczył swoją decyzję między tym, że „The Daily Show” totalnie go pochłonęło, z czego niekoniecznie cieszyli się jego bliscy. Po trzech latach znany komik niejako wraca do początku, ale tym razem ze scenariuszem o wiele bardziej złożonym niż te, które przygotowywał na potrzeby programu, bo mowa o pełnometrażowym filmie, do wieczornego show nawiązującym raczej na poziomie treści niż formy.

 

Szczegóły nowego projektu Stewarta – filmu „Irresitible” – na razie pozostają tajemnicą, ale wiadomo, że produkcję wesprze należące do Brada Pitta studio Plan B Entertainment, w 2014 roku nagrodzone za wizjonerstwo przez Amerykańską Gildię Producentów Filmowych. Chociaż twórcy dopiero dopinają budżet, mówi się, że Steve Carell – gwiazda serialu „Biuro” (2005-2013) – wystąpi w jednej z głównych ról, co oczywiście czyni cały projekt jeszcze bardziej atrakcyjnym.

 

Stewart już raz zasiadł na reżyserskim krześle – w 2014 roku nakręcił dramat „Rosewater”. Film dla wielu jego fanów okazał się niemałym zaskoczeniem, ponieważ biograficzna opowieść o Maziarze Baharim, irańsko-kanadyjskim dziennikarzu zatrzymanym za szpiegostwo przez irańskie wojsko, została utrzymana w klimacie serio i tylko silnie wpisany w nią polityczny manifest wskazywał na jej powiązania z osobą popularnego satyryka. Reżyserski debiut Stewarta był dla twórcy także projektem w pewnym sensie osobistym, ponieważ Bahari wystąpił w jednym z odcinków „The Daily Show”, co posłużyło irańskim władzom za dowód przeciw niemu. Za „Irresitible” nie stoi prywatna historia i można spodziewać się – przede wszystkim – ostrej satyry, silnie osadzonej w aktualnym społeczno-politycznym kontekście.


Alicja Muller

 

źródło: hollywoodreporter.com