Image
fot. kadr z filmu

„Orange is the New Black” to jeden z najbardziej cenionych i bijących rekordy popularności seriali ostatnich lat, ale nawet jego najwięksi fani coraz częściej przyznają, że ostatnim sezonom daleko do świetności pierwszych. Twórcy opowieści o Piper Chapman, dobrze sytuowanej mieszkance Brooklynu, która trafia na piętnaście miesięcy do więzienia za błędy sprzed dekady, postanowili jednak ze sceny zejść niepokonani i ocalić swoje bohaterki – grupę ekscentrycznych więźniarek – przed karierą w wątpliwej renomy tasiemcu.

 

Na oficjalnym Twitterze wielokrotnie nominowanej do Emmy i Złotych Globów serii, producenci umieścili informację, że jej siódma odsłona, której premierę przewidziano na przyszły rok, będzie już ostatnią. O fenomenie „Orange is the New Black” świadczy między innymi fakt, że w 2016 roku Netflix zapowiedział powstanie trzech kolejnych sezonów, co w serialowym świecie jest raczej mało popularną, a przede wszystkim szalenie ryzykowną – nawet w przypadku frekwencyjnych hitów – praktyką.

 

Cindy Holland, przedstawicielka platformy, tłumacząc taką decyzję, opisywała serial jako fenomenalny, pełen emocji, jednocześnie zabawny i dramatyczny, oburzający i ciepły, a także, co chyba najważniejsze, uwielbiany przez kobiety i mężczyzn na całym świecie. Sami twórcy nie wiedzieli wówczas, czy siódmy sezon będzie tym ostatnim, wskazując na specyficzny charakter snutej opowieści, którą można dowolnie rozwijać, dodając kolejne postaci. Szósta odsłona serii wskazywałby jednak na to, że coś mimo wszystko się wyczerpało, a głosy krytyki musiały mieć wpływ na ostateczną decyzję producentów.

 

Dziewczyny z Litchfield – jeśli wierzyć zapewnieniom twórców – pożegnają się z fanami w wielkim stylu. Wcielające się w pierwszoplanowe postaci aktorki taką obietnicę składają w minutowym, uroczym filmiku, będącym też rodzajem podziękowania zarówno dla producentów, jak i widzów, dzięki którym ich wieloletnia przygoda na planie była możliwa. Fabuła siódmego sezonu „Orange is the New Black” będzie zmierzała do finału, w którym więźniarki opuszczają więzienne mury i stają przed kolejnym wyzwaniem – wolnością.

 

Jenji Kohan, scenarzystka i twórczyni serii, przyznaje, że będzie tęsknić za swoją serialową rodziną, ale wydaje się też w pełni przekonana o słuszności podjętych decyzji. „Moje serce jest pomarańczowe, ale powoli staje się czarne” – mówi, dając tym samym do zrozumienia, że razem ze swoimi bohaterkami zamyka ważny rozdział w zarówno zawodowym, jak i prywatnym życiu.

 

Alicja Muller