Image
fot. kadr z filmu

Wszystko wskazuje na to, że Matt Smith przesiądzie się ze swojej TARDIS – żyjącego statku kosmicznego, który wygląda jak niebieska budka policyjna – na myśliwca Yedi albo na jednego z Gwiezdnych Niszczycieli. Brytyjski aktor, znany przede wszystkim jako 11. wcielenie Doktora Who oraz książę Filip z dwóch pierwszych sezonów „The Crown”, zagra bowiem w dziewiątym epizodzie „Gwiezdnych wojen”.

 

Wyczekiwana przez fanki i fanów kosmicznej sagi produkcja J. J. Adamsa ma być zwieńczeniem nowej trylogii opowieści o rodzie Skywalkerów. Chociaż znana jest już data premiery – 20 grudnia 2019 – o samym scenariuszu wciąż wiemy niewiele. Tajemnicą (może nie tylko dla publiczności, ale także dla samych twórców?) pozostaje nawet tytuł filmu. Smith pojawi się na ekranie obok koleżanek i kolegów, którzy już wcześniej zamieszkali w gwiezdnym uniwersum – ponownie zaangażowano między innymi Daisy Ridley ( w roli Rey), Adama Drivera (Kylo Ren) i Marka Hamilla (Luke Skywalker). Nie wiadomo jednak, po której stronie barykady stanie jego postać. Niezależnie od tego, którą ze zwaśnionych stron będzie ów tajemniczy bohater reprezentował – Najwyższy Porządek czy Ruch Oporu – na pewno można spodziewać się, że jego wpływ na rozwój fabuły  i ostateczne rozwiązanie akcji okaże się znaczący, a nawet kluczowy.

 

Zdjęcia trwają od lipca, dlatego mamy nadzieję, że niebawem rąbek tajemnicy zostanie uchylony. Oczekiwania są ogromne – tym bardziej, że w tworzeniu fabuły reżysera wspomagał Chris Terrio,  nagrodzony Oscarem na „Operację Argo” (2012). Scenarzyści 8. odsłony „Gwiezdnych Wojen” zostali zwolnieni i trudno orzec, czy ich pomysły powrócą, czy raczej będziemy mieli do czynienia z zupełnie oderwaną od nich opowieścią. Co ciekawe, na planie filmowym Abramsowi towarzyszy Victoria Mahoney w roli reżyserski tzw. „drugiej ekipy”, odpowiedzialnej za zdjęcia plenerów, sceny z udziałem kaskaderów oraz montaż w postprodukcji.

 

Chociaż wiadomości o fabularnych szczegółach 9. „Gwiezdnych Wojen” nie opuszczają przestrzeni domysłów i plotek, niektóre fanowskie przewidywania wydają się całkiem prawdopodobne. Rzeczywiście można bowiem założyć, że akcja rozgrywać się będzie kilka lat po wydarzeniach przedstawionych w epizodzie „Ostatni Yedi”, a punktem wyjścia stanie się sytuacja, w której Kylo Ren umacnia się na pozycji przywódcy Najwyższego Porządku, zyskując coraz większe uznanie mieszkańców Galaktyki, coraz częściej dziwiących się działaniom nieskładającego broni Ruchu Oporu. Pozostaje nam czekać na trailer, który zweryfikuje słuszność tych przypuszczeń.
 

Alicja Muller