Image
fot. kadry z filmów

Chociaż w sklepach nie można jeszcze kupić lampek choinkowych w kształcie reniferów ani czekoladowych skrzatów z fabryki Świętego Mikołaja, świat kina żyje już trochę Oscarami, a trochę sezonem świątecznym. Sieć podbija zaś z jednej strony nowy trailer „The Grinch” w reżyserii Yarrowa Cheney'a i Scotta Mosiera z Benedictem Cumberbatchem w roli tytułowej, a z drugiej – wiadomość o tym, że Emilia Clarke zagra w komedii romantycznej Paula Feiga „Last Christmas”.

 

Film Rona Howarda z 2000 roku „Grinch: świąt nie będzie” to jedna z najbardziej kultowych około-bożonarodzeniowych produkcji, a jej tytułowy bohater – zielony, zgorzkniały stwór (Jim Carrey) – w konkursie na popularność wygrywa chyba nawet z Ebenezerem Scrooge'm. Nowy Grinch wygląda nieco mniej złowrogo niż ten, któremu głosu użyczał Carrey prawie dwadzieścia lat temu. Jest wręcz – jeśli akurat się nie marszczy i nie krzywi w grymasie niezadowolenia – całkiem uroczy. Tyler, The Creator, amerykański raper i projektant mody, specjalnie dla zielonego potworka napisał piosenkę „I Am the Grinch”, w świeżutkim zwiastunie filmu słychać zaś inny utwór tego samego artysty „You're a Mean One”. Co ciekawe, inny znany raper – Pharrell Williams, który stworzył muzykę do kinowych hitów takich jak „Jak ukraść Księżyc” (2010) czy „Ukryte działania” (2016), został narratorem całej opowieści, opartej, rzecz jasna, na książce dr. Seussa.

 

„The Grinch” w amerykańskich kinach pojawi się już 9 listopada (w Polsce trzeba będzie poczekać do końca miesiąca), a więc mniej więcej w tym samym czasie, w którym piosenka „Last Christmas” na dobre rozgości się w radiowych rozgłośniach. Być może to ostatni sezon, w którym hasło „ostatnie Święta” będzie kojarzyło się tylko z nieśmiertelnym refrenem Wham!, ponieważ konkurencję zrobi mu komedia romantyczna z matką smoków w jednej z głównych ról. Na krześle reżyserskim zasiądzie Paul Feig, który nie ma co prawda na koncie szczególnie spektakularnych sukcesów i słynie raczej z cieszących się umiarkowanym entuzjazmem publiczności i krytyki produkcji, czego przykładem są „Druhny” (2011) albo „Ghostbusters. Pogromcy duchów” (2016), ale tym razem ma do dyspozycji historię, nad którą pracowały Emma Thompson, nagrodzona Oscarem za scenariusz do „Rozważnej i romantycznej” (2015), oraz Bryony Kimmings, brytyjska performerka i autorka sztuk teatralnych.

 

 

O samym pomyśle, poza tym, że akcja rozgrywać się będzie w Londynie, wciąż wiemy niewiele. U boku Clarke na pewno wystąpi Henry Golding, gwiazda „Bajecznie bogatych Azjatów” (2018). Aktorzy znani przede wszystkim dzięki postaciom matki smoków i potomka jednego z najznamienitszych singapurskich rodów u Feiga stworzą duet miłosny. Można jedynie domyślać się, że twórcy wykorzystają kulturową odmienność kochanków i wokół niej zbudują dramaturgię całego filmu. Co jednak najważniejsze, tytuł komedii nieprzypadkowo odsyła do świątecznego hitu wszech czasów, ponieważ – jak zdradziła Kimmings – piosenka „Last Christmas” stała się punktem wyjścia dla scenariusza, czemu przed śmiercią zdążył jeszcze pobłogosławić sam George Michael. Artystka dodała, że w miłosną historię o złamanym sercu wplotła także, tak ważne dla piosenkarza, wątki queerowe, ale nie wie, ile z nich reżyser zdecyduje się pozostawić w ostatecznej wersji filmu. Z niecierpliwością czekamy na szczegóły dotyczące tej produkcji, a jednocześnie powoli wypatrujemy już w okolicy młodego Grincha. Oby kolejne Święta były bezpieczne!

 

Alicja Muller

 

źródła: vanityfair.com, slashfilm.com