Nieskazitelna biel, którą lada moment może zakłócić czerwień rozbryzganej krwi. Zestaw narzędzi, których nie powstydziły się żaden szanujący się rzeźnik. Długie, ciemne korytarze, których cisze przerywa jedynie jednostajny dźwięk respiratora. Albo kroki mordercy. Co, jeśli okaże się, że jest nim ten, który miał wyleczyć?
Thrillery medyczne od lat cieszą się niezwykłą (by nie rzec niezdrową) popularnością. Trudno się temu dziwić – dla widzów, którzy lubują się w uczuciu przerażenia, świat przedstawiony w tego typu produkcji, wydaje się wymarzonym piekłem. Klaustrofobiczna przestrzeń szpitala, widmo niekorzystnej diagnozy, lęk przed bólem pooperacyjnym czy estetyczne obrzydzenie ranami – to kwestie, które mogą budzić w nas naturalny niepokój na co dzień. Jeśli na ekranie dodamy do tego szczyptę złowieszczej muzyki, hollywoodzkie nazwiska, przyciemnione światło i wreszcie historię spod znaku dreszczowca – to przepis na horror doborowy gotowy. Najlepiej, by był ponadto oparty na faktach. I tutaj dotarliśmy do szykującej się właśnie produkcji „The Good Nurse”, z Eddiem Redmaynem i Jessicą Chastain w obsadzie.
Charles Cullen, w którego wcieli się nagrodzony Oscarem Brytyjczyk, to postać szczególna wśród słynnych seryjnych morderców Ameryki. Prasa obwołała go „pielęgniarzem śmierci” – rzeczywiście pracował on w szpitalach, gdzie otruwał pacjentów, podając im zbyt silne dawki leków. W zeznaniach tłumaczył, że chciał skrócić cierpienia ludzi z diagnozą terminalną, zanim staną się całkowicie bezwolni i zdehumanizowani. Śledztwo wykazało jednak, że nie wszystkie ofiary Cullena były w stanie niedającym nadziei na poprawę czy wyzdrowienie.
Szesnastoletnia „kariera” Cullena w kilku szpitalach i doskonałe warunki do „zabawy w Pana Boga” uczyniły go jednym z najbardziej bezkarnych seryjnych zabójców, z niepoliczalną wręcz listą ofiar na koncie. W 2006 roku został skazany przez sąd w New Jersey na 18-krotną karę dożywocia. Postawiono mu wówczas zarzut umyślnego zabójstwa 22 osób i usiłowania morderstwa kolejnych trzech. Sam skazaniec podawał jednak prawie dwukrotnie wyższą liczbę swoich ofiar, bo 40. Niektórzy eksperci mówili nawet o 300 osobach w szpitalach w New Jersey i Pensylwanii, do zgonów których miał przyczynić się Cullen. Kary śmierci uniknął wyłącznie dlatego, że przyznał się do winy i współpracował z prokuraturą.
Mimo, że Eddie Redmayne kojarzony jest raczej z lżejszym repertuarem, to ma już pewne doświadczenie na polu filmowych biografii. Akademia Filmowa doceniła jego kreację Stephena Hawkinga w „Teorii wszystkiego” (2014), nie sposób także przejść obojętnie koło „Dziewczyny z portretu” (2015), gdzie wciela się w transgenderową postać. Z kolei dla Jessiki Chastain, która zagra pielęgniarkę Amy Loughren (kobieta przyczyniła się do aresztowania Cullena), wizerunki silnych kobiet w „męskiej” rzeczywistości to chleb powszedni. Udowodniła to wszak osiem lat temu w znakomitym „Długu” (2010), a ostatnio w „Grze o wszystko” (2017), debiucie reżyserskim Aarona Sorkina. Mierzyła się też z horrorowym repertuarem – efekty można oglądać w „Mamie” (2013) Andresa Muschiettiego, który niedawno zekranizował słynną powieść Stephena Kinga „To” (2017). Reżyserii „The Good Nurse” podejmie się duński reżyser Tobias Lindholm, dla którego będzie to debiut fabularny w języku angielskim. Kanwą dla produkcji jest książka „The Good Nurse: A True Story of Medicine, Madness and Murder” autorstwa Charlesa Graebera. Scenariusz wyszedł zaś spod pióra Krysty Wilson-Cairns, która stoi za niejedną mrożącą krew w żyłach sceną z mrocznego serialu „Penny Dreadful” (2014-2016).
Monika Żelazko